Katula, jak co rano, usiadła na kanapie i otuliła dłońmi filiżankę świeżo przygotowanej kawy. Patrzyła jak zawartość paruje delikatnie nad krawędzią i rozpływa się w powietrzu. „Gdyby w podobny sposób mogły ulotnić się wszystkie myśli, które perkoczą teraz w mojej głowie…” – westchnęła.
Głowa Katuli była gorącym garnkiem, w którym gotowały się emocje minionych dni a nawet lat. Tyle razy obiecywała sobie, że przy najbliższej okazji postawi w końcu granice i nie pozwoli, by ktokolwiek włożył swój palec do jej miski z zupą. Tym razem nie da się zwieść fałszywym podszeptom i ujmującym namowom. Dni jednak mijały, serwując wciąż te same doświadczenia, a Katula nie miała odwagi, by zmienić ich bieg. Dorzucała więc do garnka kolejne składniki, tworząc wyjątkowo niestrawną miksturę. „Jaką temperaturę musi osiągnąć ta diabelska mieszanka, by w końca wykipiała?”
Katula zajadała życie trzymając się domowej receptury: „Jedz wszystko, co ląduje na talerzu, a to czego nie lubisz, przełykaj w ciszy. Szanuj starania i wysiłek drugiej osoby, wyrażając to dobrym słowem i miłym uśmiechem. Jeśli coś ci nie odpowiada, nie okazuj tego, by nie sprawić nikomu przykrości. A jeśli zdarzy ci się wymiotować, grzecznie przeproś, tłumacząc swoją niestrawność i nigdy nie wracaj do krępującej sytuacji.” Kulinarny szlif odbijał się czkawką w całym jej życiu, szczególnie w relacjach z ludźmi. Nie dostrzegała w tym jednak nic złego. Wierzyła bowiem, że bycie dobrym człowiekiem to między innymi utrzymywanie innych w przekonaniu, że są oni przez nią lubiani i mile widziani. To również przyzwalanie innym na obecność w swoim życiu, nawet jeśli ta wiązała się z ingerencją i przywłaszczeniem części jej terytorium: „Czyjaś pomoc lub chęć bycia częścią twojego życia, to dowód braterskiej wspólnoty.” – katolicka ogłada nie pozwalała o sobie zapomnieć.
Pokrywka w garnku Katuli jazgotała coraz głośniej. „Zanim nauczysz się panować nad myślami w kotle, najpierw wyłącz prąd.” – usłyszała. Głos zdawał się pochodzić spoza głowy, choć wokół nie było nikogo. To nawet nie był głos, tylko strumień głośnych myśli, które przepływały przez nią. Jakby przechwyciły jej wewnętrzy megafon i w niesłyszalnym dla otoczenia trybie, przemawiały w jej głowie. To nie był pierwszy raz. Ten głos słyszała już wielokrotnie. Zazwyczaj prowokował do zmiany, a ta zasiewała w Katuli niemały lęk. Lęk znacznie większy niż bezradność w której tkwiła. I tak, w lęku przed lękiem, nigdy nie odważyła się pójść za głosem. Zagłuszała go filmem, książką, spotkaniem, wypadem, pracą albo podróżą. Tego poranka jednak, bezradność zdawała się przeważyć szalę lęku. Nie była w stanie dłużej trzymać gorącej pokrywki. Zbyt mocno parzyła. Zbyt wiele się już wylało i zbyt duży bałagan powstał w jej głowie.
— Zanim nauczysz się panować nad myślami w kotle, najpierw wyłącz prąd. — powtórzył głos. Zdejmij fartuch, wyrzuć rodzinne przepisy, spal stare książki kucharskie i wyrzuć w końcu ten przypalony niejednokrotnie kocioł!
— Chwila, nie rozumiem. – zwróciła się w kierunku tajemniczego gościa w jej głowie.
— Ty najlepiej to rozumiesz. Przecież to twój świat. Nie ma innego poza twoim. Nie ma nic innego poza twoją interpretacją.
Katula była zdziwiona i nie do końca pojmowała kwestię „jej świata”. Przecież nie ona sama w nim żyje. Przecież planeta pełna jest ludzi i każdy z nich bytuje w jednym i tym samym świecie. „O co jednak chodzi z fartuchem, garnkiem i prądem?”
— No dobrze, to jeszcze raz. Fartuch to coś, co mnie krępuje, ogranicza… przepisy i książki pełne są zasad i schematów postępowania… kocioł to zbiór moich myśli… a prąd? To chyba coś, co napędza te myśli, co podgrzewa skalę ich emocji. — Katula czuła, że trafnie tłumaczy usłyszane słowa. Była tym szczerze zaskoczona i podekscytowana jednocześnie. No dobrze, fartuch, książki, przepisy, nawet garnek – to jakoś przełknę, ale prąd? Przecież to niemożliwe. Jak nie myśleć… myślami? Jak w ogóle wyłączyć myślenie?
— Bądź chwilą, która właśnie się w tobie wydarza.
— A można jaśniej?
— Myślenie prowadzi Cię w dwa miejsca – albo do przeszłości albo do przyszłości. Albo wracasz do tego, co było i przyglądasz się ponownie sytuacji albo zastanawiasz się, co zrobisz kolejnym razem. Sprawdź to w sobie. O czym myślałaś przed chwilą?
— O tym, co usłyszałam od teściowej…. O tym, że oceniła mojego syna miarą swojego wychowania. O tym, że po raz kolejny zrobiła z siebie ofiarę sytuacji. O tym, że znowu próbowała zasiać we mnie wątpliwości i pozostawić mnie z poczuciem winy. O tym, że nie mam ochoty na kontakt z nią. O tym, co powiem, gdy jednak ponownie się spotkamy. O tym, że jestem na nią zła. O tym, że nie ma prawa mieszać swoją chochlą w mojej zupie i doprawiać jej po swojemu, skoro proszę ją wyłącznie o przypilnowanie ognia pod garnkiem. O tym, że miarka się przebrała… — Katula wzięła głęboki oddech, czując, że gardło zaciska się jej coraz mocniej. No tak — ciągnęła po chwili. To wszystko o tym, co było lub co potencjalnie będzie, ale jest też we mnie emocja związana z tym wydarzeniem i jest ona ze mną właśnie w tej chwili.
— Wydarzenie trwa tak długo, dopóki jest w tobie emocja z nim związana. A teraz zamknij oczy i sprawdź co znajduje się w Twoim garnku.
Katula zamknęła oczy i oczami wyobraźni zsunęła pokrywkę z kotła. Zajrzała do środka. W gęstym wywarze bulgotały tłuste kawałki przeszłych wydarzeń i spore mięsiste kęsy przyszłych planów. Wszystko kotłowało się w gęstej brei.
— Co za piekło! – wzdrygnęła się.
— W rzeczy samej. Twoje własne piekło. Nie ma innego. Do tego sama je stworzyłaś.
— Niemożliwe. Gdyby nie teściowa, gdyby nie jej zachowanie, tych myśli by nie było…
— To ty jesteś twórcą swoich myśli. Nikt poza tobą ich nie tworzy. To ty nadajesz znaczenie słowom, które słyszysz i to ty pozwalasz, by wpływały na ciebie. Zachowanie ludzi, których spotykasz, to wynik twojego myślenia o nich, inaczej mówiąc lustro twojego postrzegania. W tym właśnie wymiarze tworzysz cały swój świat. To ty interpretujesz wszystko, co ci się przydarza. To ty doświadczasz innych w sobie.
— W sobie?
— Dlaczego czyjeś słowa wywołały w tobie złość i poczucie winy? Właśnie dlatego, że te uczucia generują dzisiaj prąd, który zamienia się w ogień pod twoim garnkiem. Dalej chcesz, by go podtrzymywać?
— Nie chcę…
— A zatem wyłącz ogień i opróżnij garnek. Czas na porządki. Czas, by twój prąd generowała czysta miłość. Do siebie. Czas na ukochanie w sobie wszystkiego, w każdym najmniejszym kawałku. Czas, by okruchy poczucia winy i plamy złości, zamieść i wyszorować do czyta. Czas na największe i najważniejsze sprzątnie – swojego wnętrza. Pomogę ci w tym. Krok po kroku. A potem zaczniesz gotować od początku, tym razem według nowej receptury — swojej własnej płynącej z przestrzeni serca. Czy nie tak powstają najlepsze potrawy?
Katula poczuła, że ogień pod jej garnkiem wygasa. Pokrywka przestaje jazgotać. Bulgotanie ustępuje ciszy. Tak łagodnej, tak niewiarygodnie kojącej… Jej świat właśnie wywrócił się do góry nogami, wylewając całą zawartość kotła. Wzięła głęboki oddech…
— Zostawiam cię w niemyśleniu.
Katula spojrzała na filiżankę kawy. Przestała parować, podobnie jak jej głowa. Wzięła łyk i rozsmakowała się w nim. Jak nigdy dotąd.